glogow

Świetna końcówka pierwszej połowy dała Chrobremu pięciobramkową przewagę w meczu Superligi PGNiG z MMTS-em Kwidzyn. Po przerwie goście nie tylko stratę odrobili, ale prowadzili nawet dwoma trafieniami w 55.minucie. Mieli kilka szans, aby mecz zamknąć i... okazję wypuścili z rąk, oddając nieskuteczne rzuty.

W pierwszej rundzie Chrobry poległ w Puławach 12-stoma bramkami. Teraz jest „w gazie”, bo w trzech meczach rundy rewanżowej zaliczył komplet zwycięstw. Rywale pokonali Stal i imiennika z Tarnowa, a także męczyli się z Zagłębiem, przegrywając jeszcze na niespełna dwie minuty przed końcem. Głogowianie będą jednak poważnie osłabieni: Damian Krzysztofik jest po operacji, Paweł Paterek naciągnął więzadła w ostatnim meczu i musi pauzować, a wciąż usztywniony palec ma Dawid Przysiek. Tak słaby kadrowo Chrobry dawno nie był.

Wielkie emocje w 16. serii Superligi PGNiG w Głogowie. Kaliszanie dominowali w Głogowie przez 18 minut. Później Chrobry zdobył pięć bramek z rzędu, ale po przerwie stracił prowadzenie. W ostatniej akcji meczu Anton Dereviankin uchronił głogowian od porażki. A w karnych kolejny raz doszło do odwrócenia losów spotkania.

​​​​​​​Najlepszym zawodnikiem meczu Superligi PGNiG pomiędzy Chrobrym Głogów a Gwardią Opole został okrzyknięty Rafał Stachera. Jego interwencje pozwoliły nie tylko zatrzymać rywali w ataku, ale i napędzić kolegów do kontr. Sam raz umieścił piłkę w siatce, kiedy bramka opolan była pusta, bowiem grali oni w osłabieniu. Jego zmiennik Anton Dereviankin wybronił dwa rzuty karne, a Rafał Jamioł zdobył 7 bramek, oddając osiem rzutów. Posłuchajmy cenzurek głogowian w wykonaniu trenera Vitalija Nata.

Goście dwukrotnie niwelowali trzy bramki straty. Przed przerwą głogowianie odskoczyli jednak na cztery trafienia, a trzy minuty drugiej odsłony wystarczyły, aby różnica wzrosła do 11. Była 49. minuta i tylko kataklizm mógł odebrać Chrobremu wygraną. Tym bardziej, że Vitalij Nat wypuszczał na parkiet zmienników i niemal żaden z nich nie zawodził. Chrobry pewnie wygrał, ale trener głogowian studził nastroje.

Tydzień ciężkich zajęć szczypiorniści Chrobrego zakończyli sparingiem z drużyną czeskiej ekstraklasy z Brna. Po wyrównanym początku głogowianie objęli czterobramkowe prowadzenie, by później oddać inicjatywę rywalom. Dopiero w ostatnim kwadransie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Piłkarze Chrobrego w meczu z Widzewem podtrzymali serię spotkań bez porażki. Ostatni raz na Wita Stwosza ulegli 10 września Skrze Częstochowa. Trener Janusz Niedźwiedź mówił o pierwszoligowych twierdzach, a więc stadionach, na których gospodarze nie przegrywają. Drugi raz w tym sezonie po głogowskich trybunach nie hulał wiatr. Mecz z Widzewem oglądało ponad 1000 kibiców, podobnie jak derbowe starcie z Miedzią. Na stadionie pomimo mrozu było gorąco. Łódzcy kibice rzucali w Ivana Djurdjevicia śnieżkami. Celowniki mieli ustawione lepiej, niż piłkarze.

- Do kiedy Dominik Piła pozostanie w Chrobrym i czy głogowski klub coś zyska na jego odejściu? - o to spytaliśmy dyrektora Zbigniewa Prejsa w drugiej części wywiadu. Interesowała nas również najniższa w Fortuna 1.Lidze frekwencja na głogowskim stadionie. Czy warto wydawać dziesiątki tysięcy złotych na pensje dla piłkarza, który siedzi na ławie, kiedy trybuny świecą pustkami?

Do kiedy Dominik Piła pozostanie w Chrobrym, ale jeśli nie, to czy głogowski klub skorzysta na jego odejściu? - to jedno z wielu pytań dotyczących młodych zawodników, które padło w rozmowie z dyrektorem Chrobrego, Zbigniewem Prejsem. Inne dotyczyły marnej frekwencji na głogowskim stadionie, o co – po kolejnym zwycięskim meczu na Wita Stwosza - pytany był również trener Ivan Djurdjević. Wpływy z wszystkich biletów sprzedanych w tej rundzie nie starczą nawet na jedną pensję Holendra, który tym razem całe spotkanie przesiedział na ławie.

Arka przed wizytą w Głogowie przegrała trzy z czterech ostatnich meczów Fortuna 1.Ligi. Chrobry chciał się zrehabilitować za utratę trzech bramek w pierwszej połowie meczu z Zagłębiem w Sosnowcu. Żadna z drużyn nie chciała jednak zaryzykować i zaangażować większych sił w ataku. Sytuacji podbramkowych było więc jak na lekarstwo, a na wyniku zważył jeden stały fragment gry i trafienie Michała Michalca. Pierwsi jednak okazję na objęcie prowadzenia mogli mieć goście, jednak sędzia nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego po interwencji Bougajdisa na Stępniu.