pilka-nozna

Wygrana Górnika w Pruszkowie nad Zniczem dała polkowiczanom awans do 1.ligi. Bez względu na rozstrzygnięcia pozostałych meczów, nawet jeśli zielono-czarni przegrają z Chojniczanką, to nic nie odbierze im miejsca premiowanego awansem. Wszystko dlatego, że w jednej z ostatnich rund spotkają się GKS Katowice i Chojniczanka, a więc jedna z tych drużyn nie zdobędzie kompletu punktów. Przewaga Górników wystarczy, aby nawet w przypadku trzech porażek być na jednym z dwóch pierwszych miejsc na finiszu zmagań w 2. lidze.

W batalii o dwa miejsca premiowane bezpośrednim awansem do piłkarskiej 1.ligi pozostały trzy drużyny. Do rozegrania pozostały trzy kolejki, choć Górnik Polkowice ma mecz zaległy ze Zniczem, który zostanie rozstrzygnięty właśnie dzisiaj. Polkowiczanie, choć nie potrafili wygrać czterech ostatnich spotkań, wciąż mają punkt przewagi nad GKS-em Katowice i aż pięć nad Chojniczanką. Wszystko dzięki temu, że i rywale tracili punkty. GKS nie wygrał pięciu spotkań z rzędu, a Chojniczanka czterech z sześciu. Czy to oznacza, że podopiecznym Janusza Niedźwiedzia można już gratulować?

Wigry musiały wygrać, aby zachować szansę na bezpośredni awans do 1.ligi. Ekipa z Suwałk atakowała i w zdobyły bramkę przy biernej postawie obrońców Górnika. Górnicy chcieli przełamać serię trzech meczów bez wygranej i szybko odpowiedzieli nie jednym, a dwoma golami Mateusza Piątkowskiego. Były okazje do zamknięcia meczu i polkowiczanie piłkę w siatce umieścili, tyle że własnej bramki. Tym samym zremisowali czwarty kolejny mecz, co oznacza serię dziewięciu bez porażki.

Górnik Polkowice prowadził z drugą drużyną Śląska, ale w ciągu zaledwie sześciu minut w drugiej połowie stracił dwa gole i musiał gonić wynik. Udało się doprowadzić do remisu, ale dwa punkty uciekły.

Górnik nie stracił bramki, sam strzelił trzy, ale nie znaczy to, że wygrana nad przedostatnią drużyną 2. ligi - Olimpią Grudziądz - przyszła łatwo. To goście rzucili się do ataków i byli bliscy strzelenia gola. Później jednak doświadczenie i wnioski wyciągnięte z remisu w Krakowie, w meczu z Garbarnią, były atutami polkowiczan.

Górnik przegrywał z Garbarnią w Krakowie po rzucie karnym, ale w ciągu czterech minut zdobył dwa gole i... prawie wywalczył komplet punktów. Prawie, bo gospodarze wbili bramkę w 94. minucie. Ponownie po rzucie karnym. Nic dziwnego, że trener Janusz Niedźwiedź na konferencji mocno narzekał.

Gospodarze lepiej zaczęli, ale dwa gole wbili głogowianie, a konkretnie Michał Lebedyński. Olsztyn mógł zdobyć dwie bramki po rzutach karnych, ale van Huffel chybił, a tylko Adrian Szczutowski pokonał bramkarza Chrobrego. Podopieczni Ivana Djurdjevicia wygrali drugi mecz z rzędu.

Po przerwie spowodowanej pozytywnymi testami na koronawirusa Górnik Polkowice rozegrał trzy mecze i zdobyli 7 punktów. Piłkarze powoli wracają na murawę, niektórzy w ogóle do treningów i choć widać drobne braki kondycyjne, to jednak nie wpływa to na piłkarską jakość. Choćby dlatego, że trener Janusz Niedźwiedź wykorzystuje wszystkich swoich podopiecznych, którzy gotowi są do gry. Mateusz Piątkowski zdobył swoją 10 bramkę w sezonie.

W ostatnich pięciu meczach Skra Częstochowa zdobyła zaledwie jeden punkt w rozgrywkach 2.ligi, ale wcześniejszy dorobek i tak dawał wysokie 5. miejsce w tabeli. To oznaczało zacięty pojedynek w Polkowicach na szczycie. Bramka ustalająca wynik spotkania padła w końcówce.

Na początku faworyzowany wicelider lepiej operował piłką, ale poza uderzeniem Pirulo niewiele z tego wynikało. Więcej strzeleckich okazji mieli głogowianie. Mateusza Machaj nie wykorzystał karnego, ale to piłkarzy Chrobrego nie zniechęciło. Wręcz przeciwnie. Po przerwie natarli jeszcze bardziej zdecydowanie i zostali nagrodzeni golem Mikołaja Lebedyńskiego. Swoje okazje mieli goście, jednak przegrywali pojedynki z Leszczyńskim.