chrobry

W 16. minucie Chrobry przegrywał w Płocku dwiema bramkami. Kolejnych 10 trafień zapisano Wiśle i było po meczu. To była sroga lekcja.

W 58. minucie meczu 1/8 Pucharu Polski Chrobry prowadził z Pogonią tylko dwiema bramkami. Trudno było uwierzyć, że głogowianie mieli przewagę aż dziewięciu trafień w pierwszej odsłonie. Niby nie grali źle, ale jednak goście odrabiali straty.

Mecz 3. rundy Pucharu Polski tylko do 7. minuty wyglądał, jak starcie zespołów rywalizujących w tej samej klasie rozgrywkowej. Później Piotrkowianin, pod nieobecność Piotra Jędraszczyka, który występuje na mistrzostwach świata oraz dwóch innych podstawowych zawodników, miał olbrzymie kłopoty ze skutecznym zakończeniem ataku pozycyjnego. Tylko dzięki stratom Chrobrego zdobył bramki po kontratakach i nie doszło do pogromu jeszcze przed przerwą, choć już wtedy różnica wynosiła osiem bramek. W drugiej połowie nadal rosła.

Chrobry w meczu 9. serii Superligi PGNiG pokonał Arged Ostrovię sześcioma bramkami, ale wygrana nie przyszła łatwo. Zaraz po przerwie głogowianie prowadzili różnicą siedmiu trafień. Goście zaczęli jednak stratę odrabiać. Zmniejszyli ją trzech bramek na kwadrans przed końcem, tyle że zmarnowali karnego i rzuty do pustej bramki. Podopieczni Vitalija Nata, choć nie byli bezbłędni, to jednak zachowali więcej zimnej krwi.

Wracamy jeszcze do meczu Superligi PGNiG Chrobrego z Wybrzeżem. Głogowianie potrafili wypracowywać 2-3 bramkową przewagę, zanotować nawet pięć trafień z rzędu, a i tak młodzi gdańszczanie odrabiali straty. Czego zabrakło im w końcówce: kondycji czy doświadczenia?

„Krycie na radar” i bierna gra w obronie sprawiły, że już w 25. minucie meczu 1/16 Fortuna Pucharu Polski w Siedlcach Chrobry przegrywał 0:2. Głogowianie byli tłem dla drugoligowej Pogoni, która stworzyła kilka sytuacji bramkowych, zdobywając trzy gole. Honorowej trafienie głogowianie zapisali po karnym w 97. minucie.

Na nieco ponad 3 minuty przed końcem meczu 7. serii Superligi PGNiG Chrobrego prowadził z Wybrzeżem 27:24, ale kolejne dwie okazje do podwyższenia przewagi zostały zmarnowane i w efekcie w ostatnich sekundach nie zabrakło nerwów. Obaj trenerzy prosili o przerwę. Nic dziwnego, że choć Vitalij Nat cieszył się z wygranej, to jednak ganił swoich zawodników za niefrasobliwość. Mariusz Jurkiewicz długo siedział z podopiecznymi w szatni rozpamiętując decydujące fragmenty spotkania.

Na nieco ponad 3 minuty przed końcem meczu 7. serii Superligi PGNiG Chrobrego prowadził z Wybrzeżem 27:24, ale kolejne dwie okazje do podwyższenia przewagi zostały zmarnowane i w efekcie w ostatnich sekundach nie zabrakło nerwów. Obaj trenerzy prosili o przerwę. Nic dziwnego, że choć Vitalij Nat cieszył się z wygranej, to jednak ganił swoich zawodników za niefrasobliwość. Mariusz Jurkiewicz długo siedział z podopiecznymi w szatni rozpamiętując decydujące fragmenty spotkania.

Chrobry, mając zdecydowaną przewagę w pierwszej połowie, zdobył tylko jedną bramkę. Na początku drugiej odsłony inicjatywę przejęli goście. Czy mieli szansę na wyrównanie? Dlaczego stracili kolejne gole? - o to pytaliśmy pracującego kiedyś w Głogowie, obecnie szkoleniowca GKS-u Tychy, Dominika Nowaka.

Jedna z najskuteczniejszych drużyn Fortuna 1. Ligi stworzyła w Głogowie zaledwie dwie dobre sytuacje bramkowe, z których jedną wykorzystała. A i to w momencie, gdy mecz był już rozstrzygnięty. Chrobry był o niebo lepszy. Nie tylko miał kilka dogodnych okazji do strzelenia goli, ale też cztery zamienił na bramki. Głogowianie grali uważnie w defensywie i z rozmachem w ataku.