Na rozgrzewkę przed mecz decydującym o mistrzostwie Energa Basket Ligi Kobiet polkowiczanki wyszły w... pełnym składzie. Na parkiecie pojawiły się także kontuzjowane zawodniczki. Nie tylko Stephanie Mavunga, ale i ta, która w dwóch pierwszych meczach odegrała ważną rolę w zespole Karola Kowalewskiego, a z powodu urazu wypadła w zwycięskim meczu nr 3 – Liliana Banaszak.
W 6. minucie lublinianki prowadziły dziesięcioma punktami, trafiając 8 na 9 rzutów z gry, w tym trzy trójki.
Już w drugiej części pierwszej kwarty przyjezdne doświadczyły twardej defensywy gospodyń. Zaliczyły pięć strat i choć polkowiczanki nie trafiały za trzy punkty, to zaliczyły serię 10:0 i wyszły na prowadzenie.
Niestety, utraciły atut, który nawet kiedy miały gorszą skuteczność, potrafił przechylić szalę zwycięstwa na ich korzyść - zbiórki w ataku.
Po „trójce” Wiktorii Zasady polkowiczanki tuż przed końcem drugiej kwarty prowadziły dwoma punktami. Kolejnych 11 zdobyły rywalki.
Ostatni remis był na początku czwartej kwarty. W 37.minucie lublinianki uciekły na osiem punktów. Gospodynie wynik goniły. Na 45. sekund przed końcem Telenga zmniejszyła straty do dwóch „oczek”.
Później jeszcze były niecelne rzuty z gry z obu stron i skuteczne wolne rywalek. Do remisu, w ostatniej akcji meczu mogła doprowadzić Wheeler, ale nie trafiła "trójki". Dobitka Friscovbec za dwa to było za mało.