To było imponujące: lublinianki w 14. minucie, po kolejnej „trójce” Liliany Banaszak, przegrywały 14 punktami, ale zdołały się pozbierać i wystarczyły im cztery minuty, aby wrócić do gry.
Na początku trzeciej kwarty lublinianki prowadziły siedmioma trafieniami i choć polkowiczanki miały szanse na przełamanie, to w kluczowych momentach albo gubiły piłkę, albo chybiały z doskonałych okazji. Dość powiedzieć, że tylko Weronika Telenga miała średnią z gry powyżej 50% procent.
Wspomniana Telenga zaliczyła 12 zbiórek, a Banaszak 10 i właśnie gra na deskach była jedynym jasnym punktem w grze polkowiczanek.
Erica Wheeler miała tylko dwa celne rzuty na 9 za dwa punkty, co dało średnią skuteczność na poziomie 22 procent. Z drugiej strony liderka Lublina – Sparkle Taylor - nie myliła się i poprowadziła zespół do wygranej, zdobywając 32 punkty.
Niestety, nie przekażemy Państwu więcej opinii na temat tego meczu ani trenera BC Polkowice, ani jego zawodniczek, ponieważ nie dotarli na konferencję. Organizator lakonicznie poinformował, że była okazja porozmawiać ze szkoleniowcem na parkiecie i tradycyjną konferencję odwołał. Cóż, był hymn, pełna hala, sportowa atmosfera podczas meczu, a na końcu... zabrakło po prostu profesjonalizmu.
BC Polkowice – Polski Cukier AZS UMCS Lublin 70:77 (22:12, 16:23, 17:23, 15:19)
Polkowice: Wheeler 13 (1x3), Gajda 12 (2x3), Telenga 9, Spanou 8 (2x3), Puter 5 (1x3) oraz Banaszak 16 (4x3), Gertchen 4 (1x3), Friskovec 3 (1x3), Cado.
Lublin: Taylor 32 (2x3), Stanaćev 12 (2x3), Trzeciak 11 (3x3), Mack 11, Ziętara 7 (1x3) oraz Zec 2, Zięmborska 2, Yukevichus 0.
Napisz komentarz
Komentarze