W meczu karne nieco lepiej wykonywali gospodarze, ale to nie te rzuty decydowały o wygranej. Po regulaminowym czasie okazało się, że ciśnienie lepiej znieśli młodzi zawodnicy z Lubina. Co ciekawe trener Bartłomiej Jaszka nie bał się zaryzykować i wystawić w czwartej serii zawodnika, który wcześniej na boisku się nie pojawił. Decydujący rzut oddał ten, który pierwszą „siódemkę” zmarnował.
Reklama